piątek, 27 stycznia 2017

Dlaczego warto mieć labradora

Based on true events

 Jeśli planujesz zakup, bądź adopcję labradora, przygotuj się na solidne formatowanie swojego życia. Odtąd pakując swe manatki Twój dom opuści cisza, wraz z nią i cierpliwość nieraz pozostawi Cię samotnie, ale ona - w przeciwieństwie do spokoju i nudy; zawsze wraca. Zawczasu zorganizuj sobie portfel pełen zbędnych pieniędzy, serce cieknące miłością i porządną szczotkę na kudły. Gotowy?
       Odmiennie od posiadaczy innych ras, labradorowi opiekunowie zawsze chodzą dumnie i dostojnie (jeśli tylko ich ręka nie przeżywa właśnie rozstania z ramieniem, w przypływie typowej, labowej ekscytacji w czasie spaceru) - mają więc, jak widać, mnóstwo czasu na adorowanie zachwycającej okolicy. Życie pod dachem z biszkoptem czy czekoladą to wieczny bal i degustacja -
(''Co ty tam znowu jesz? O fe, wypluj!'').
Znów na widok psa czarnej, jakże eleganckiej maści, nie obejdzie się bez widocznych reakcji ze strony każdego niemal napotkanego przechodnia (często w postaci znaku krzyża). Opiekun takiego właśnie osobnika, nie będzie mógł przestać opływać w sławie, często zaczepiany, a zauważany z pewnością zawsze.
Każdy właściciel tej szanowanej, kanadyjskiej rasy, zwykł nosić futra nie tylko w czasie uroczystych przyjęć, lecz i w domowym zaciszu. Podziwia się także jego przedsiębiorczość, bowiem nie wydając ni grosza na odzienie, typowy opiekun labradora nigdy nie rozstaje się z owym futrem, które niemal równie bardzo jak sam pies - lgnie do człowieka.
W jego domu również nie brakuje innowacyjnych rozwiązań, jak np. wgłębienia od pazurów rozmieszczone po całej posadzce w swego rodzaju ''artystycznym nieładzie'', Często w nadgryzionym worku z karmą, bądź w podartej na strzępy gazecie z programem, drzemie nietypowy rodzaj sztuki nowoczesnej, rzadko kiedy doceniany przez zwykłych śmiertelników. Labrador to strzał w dziesiątkę, jeśli poszukujesz idealnego stróża, bowiem zdawałoby się - twardo drzemiący pies, na ciche pstryknięcie drzwiczek lodówki zrywa się i melduje tuż przy niej jak prawdziwy żołnierz. Istnieje pewna obraźliwa teza, iż labrador zwyczajnie żołądka nie ma, bo naukowcy trafnie spostrzegli, że jeszcze nikomu nie udało się go w całości zapełnić.
Wbrew pozorom, życie właściciela labradora nie jest usłane różami - nieraz będzie on musiał zmierzać się z doznanym zawodem, gdy jego własny utrzymanek, mając do wyboru zająca i właściciela - pogna za zającem. Nie jest to jednak w stanie na tyle złamać ociekającego w wyrozumiałość serca człowieka, który posłusznie przebacza tę jakże niechlubną zdradę niestałemu w uczuciach Brutusowi. Labrador nie zmarnuje okazji, by wytarzać się cudnych, w jego mniemaniu woniach - zapewnia Ci on więc za całkowite darmo, doznania węchowe nie z tego świata, nie równające się z tymi od Chanel.
Gdy wrócisz po długim i ciężkim dniu pracy, udając się w kierunku swego łoża, by móc spocząć wśród atłasów, czekać tam już na Ciebie będzie kudłaty podopieczny, pełniąc dzielnie rolę termofora, podgrzewacza i przytulanki. Nie dość, że zagrzał on ów łoże, to o swoim właścicielu pomyślawszy, wytarzał się w nim przygotowując dodatkową warstwę ciepłej okrywy, gdyby tak kołdra okazała się być zbyt nikła.


Gwarantuję, że z takim psem u boku, nawet zdawałoby się sympatyczna pani spod trójki, pośle w Twoją stronę zawistne spojrzenie. Jednak każdy egzemplarz jest na swój sposób unikalny, a jego posiadanie zapewni ci jeszcze wiele innych, niewymienionych w tekście zalet. Przy jego wychowaniu niezbędna będzie wyrozumiałość i niezmiennie towarzyszące poczucie humoru.
Pozostaje więc tylko poukrywać wszystko co w najmniejszym stopniu wydaje się jadalne i cieszyć się każdą chwilą z labkowym towarzyszem codziennych przygód.

niedziela, 27 listopada 2016

RECENZJA: Karma dla psa Markus Mühle ,,NaturNah Hundefutter''

Ostatnimi czasy postanowiłam wypróbować poleconą, niemiecką karmę Markus Muhle.
Internet nie jest jeszcze zasypany opiniami na jej temat, i choć byłam nastawiona bardzo pozytywnie, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Jako szczęśliwa posiadaczka Labradora, nigdy nie muszę wcześniej zamawiać próbek czy mniejszych opakowań, bo biszkopt wsunie wszystko co tylko mu się napatoczy.

Zamówiłam dość niestandardową ilość karmy, bo 16,5 kg, a samego zamówienia dokonałam na stronie luposankarma.pl. Kontakt ze sklepem można uznać za dobry, samą przesyłkę również, mogę się przyczepić do nieporozumienia, w wyniku którego otrzymałam informację, iż sklep nie odnotował wpłaty na konto, szybko jednak problem się rozwiązał.

Przesyłka zawierała 15 i 1,5 kilogramową paczkę karmy, oraz drobny gratis - 2 próbki jakiegoś innego, hipoalergicznego i bezzbożowego pożywienia. Opakowanie Markus Muhle - ku mojemu zaskoczeniu, jest wykonane prawie całkowicie z papieru.
Ze względu na sporą wielkość granulek w testowanym przeze mnie wariancie Naturnah Hundefutter karma nadaje się tylko dla dużych oraz średnich psów. Pojedynczy krokiet kształtem przypomina dwa złączone ze sobą walce.

~ porównanie granulki do monety jednozłotowej
Producent zaznacza, iż karma jest tłoczona na zimno, zawiera m.in. owoce oraz zioła. Krótki termin przydatności wynoszący jedynie 6 miesięcy od otwarcia opakowania, świadczy o dobrej jakości produktu i niskiej ilości (bądź całkowitym braku) sztucznych konserwantów. Kawałeczki karmy pachną dość intensywnie (lecz nie uciążliwie) i są całkowicie suche - nie brudzą więc dłoni, ale za to na dnie opakowania czy pudełka w którym będziemy przechowywali karmę, nigdy nie brakuje okruchów. Skład karmy Markus Muhle jest bardzo dobry, można się jedynie przyczepić do zawartości mączki ryżowej oraz ziaren ryżu, ale węglowodany w takiej formie też są potrzebne, choć każdy z nas wolałby na ich miejscu widzieć jeszcze więcej mięsa.
Skład oferowany przez niemiecką markę wygląda następująco:
mięso drobiowe suszone i zmielone 28%, mączka ryżowa pełnoziarnista z otwartego ziarna, mączka z dzikich żwaczy 8%, ziarno ryżu, mączka z kości dziczyzny 5%, topinambur w formie mączki, mączka  rybna 5%, buraczany szpik suszony, olej lniany tłoczony na zimno, olej rzepakowy tłoczony na zimno, mączka z żółtka 2%, borowina suszona, proszek owocowy 2% (w skład którego wchodzą: porzeczka, ananas, papaja, banany, wiśnia, acerola, jabłka, gruszki, borówka czarna, mango, maliny), mieszanka z ziół suszona, olej z łososia, mączka z alg, yucca Schidiegra suszona i zmielona.
Pod względem składu jest to na razie najlepszy jaki miałam okazję zobaczyć na opakowaniu zakupionej przeze mnie suchej karmy. Wcześniej mieliśmy już jakże kontrowersyjny Royal Canin, a także Brit.

Markus Muhle świetnie wypada również cenowo, bo za opakowanie o wadze 16,5 kg zapłacimy ok. 130 zł. Genialne rozwiązanie dla ludzi ceniących sobie wysoką jakość, ale uważających zakup ponad dwukrotnie droższej karmy Orijen przy dużym psie - za cenową przesadę.
O Markus Muhle nie usłyszycie w mediach, ale przeważnie jest tak, że producenci zamiast inwestować w marketing wolą zainwestować w dobrą jakość swojego produktu, to właśnie sprawdza się i tym razem.

Jest to pierwsza karma, do której nie jest konieczne dorzucanie skorupek, dodatkowych ziół czy kefirów (choć czasem i tak to robię), ze względu na swoją kompletność. Ciężko jest mi powiedzieć, jak karmę odebrała Saba. Smakowo jak zawsze bez zarzutu, jeśli chodzi o wypadanie sierści - według mnie ona zawsze wypada w takiej samej ogromnej ilości mimo stosowania bogatej we wszystkie witaminy i minerały diety.
Na  plus
~ krótki termin przydatności (brak konserwantów)
~ dość bogaty skład
~ bardzo atrakcyjna cena względem oferowanej jakości
~ brykieciki karmy nie brudzą
~ lubiana przez psy (w tym wszystkożerną Królewnę Biszkoptów)

Na minus
~ karma jest krucha 
~ tylko jeden rozmiar krokietów w wariancie Naturnah Hundefutter

Podsumowując, polecam tę karmę każdemu z dużym bądź średnim psem. Jest bardzo dobra cenowo i jakościowo, bez problemu kupicie ją w internecie. Piszę tę recenzję z lekkim opóźnieniem, więc aktualnie muszę zamówić kolejny worek karmy - będzie to oczywiście ta sama.

Na dzień dzisiejszy, niemiecką karmę Markus Muhle Naturna Hundefutter uznajemy z wielu powodów za godną polecenia wszystkim psiarzom!
*post niesponsorowany

sobota, 15 października 2016

TEST: Zabawka Edukacyjna Activ Pet


Zabawki edukacyjne pobudzają ciekawość i rozwijają zdolności (jak twierdzi sam producent), a także stymulują, uczą logicznego myślenia, są zajęciem dla psa i treningiem dla jego mózgu. Na psim rynku istnieje wiele rodzajów takich zabawek, bo coraz częściej dbamy, by oprócz wysiłku fizycznego, pies miał możliwość trochę pogłówkować i pomyśleć. Nieraz zabawa polega na otwieraniu specjalnych klapek, wysuwaniu szufladek, wyciąganiu pojemniczków - innym razem, chodzi o przesuwanie słupków, węszenie, szukanie. W tym przypadku mamy styczność z dość uproszczonym - jeśli nie najprostszym - modelem edukacyjnej zabawki, której mechanizm jest w stanie załapać nawet oporny pies. Zawsze interesował mnie zakup czegoś podobnego, ale wolałam nie inwestować w coś, co nie jest do końca sprawdzone, przypuszczając, że Sunia nie wykaże zainteresowania, a przedmiot wyląduje w kącie. 
Tym razem jednak, przekonała mnie bardzo przyzwoita cena, która w stosunku do jakości jawi się bardzo korzystnie


Zabawka robi dobre wrażenie, jest bardzo dobrze skonstruowana i w przeciwieństwie do tego, czego można by się spodziewać - solidna. Została wykonana z płyty drewnopodobnej. Jest też ciężka (waży ok. 770 g), jednak wciąż nie jest to na tyle dużo, gdyż pies rozmiarów Saby potrafi swobodnie jeździć przedmiotem po podłodze. Słupki mają bardzo ładną kolorystykę (psy świetnie rozróżniają żółty jak i niebieski), a co ciekawe - nie da się ich wyjąć. Początkowo wyciągając zabawkę z opakowania myślałam, że wałki wysypią się, lecz są one ''zamontowane'' w drewnie na stałe, umożliwiając jedynie przesuwanie ich na boki i pod kątem. Przemieszczanie okrągłych elementów jest bardzo proste i płynne. Pod słupkami znajdują się w takiej samej odległości od siebie trzy okrągłe wgłębienia. Każde z nich ma głębokość jednego centymetra. Uważam, że jest to wystarczająco na ukrycie psich smaczków, czy kawałka mięsa.



Można jednorazowo uzupełnić każdą z dziur, lub też tylko jedną w celu przedłużenia i utrudnienia poszukiwań. Zabawka nie wymaga wielkiej filozofii - gdy pies zapamięta już położenie wgłębień, wystarczy, że rozsunie ''przeszkody'' nosem, wpychając go bezpośrednio pomiędzy wałki. W ten sposób szybko opróżni dziurki nawet w kilka sekund.



Gdy położyłam zabawkę na podłodze, Sunia była trochę zdezorientowana. Na początku szukała jedzenia w moich pachnących jeszcze rękach, potem obwąchiwała przedmiot, ale wróciła do rąk. Otworzyłam dłonie pokazując, że w nich nie ma czego szukać. Następnie zaczęła coś grzebać w słupkach (...''jest nadzieja''), po chwili już wcisnęła nos pomiędzy wałeczki i wyjadła kawałek mięsa. Coś jednak nadal pachniało, w związku z czym Suń stwierdził, że to na pewno te kolorowe cosie i zaczął gryźć słupki. Szybko okazało się, że słupki tak naprawdę nie są z boczku i Suń już czekał na kolejną partię. Zaraz na nowo uzupełniłam wgłębienia - Saba trochę węszyła (w końcu taka zabawka to wciąż nowość) ale po chwili zanurkowała nosem, wałki posłusznie się rozstąpiły i kolejna zdobycz była jej. Każda następna seria szła coraz lepiej i teraz Sunia potrzebuje zaledwie paru sekund na opróżnienie wgłębień. 


,,Ha! Wielce mi Enigma!'' - Pomyślał biszkoptowy pies, z politowaniem patrząc na podekscytowaną właścicielkę.

Podsumowując:
zalety:
~ solidnie zbudowana, porządna
~ dość ciężka
~ dobra kolorystyka 
~ wałki są przymocowane
~ niska cena (15 zł)
~ nieskomplikowana
~ łatwo dostępna
~ trening dla węchu i umysłu

wady:
~ przesuwa się po ziemi
~ zbyt ''oczywista'' dla wprawionych myślicieli

Tak jak napisałam, ta zabawka jest bardzo fajna, ale raczej dla amatorów. Jeśli mieliście już jakąś edukacyjną zabawkę, a Wasz pies nie miał z nią większych problemów, ta od Activ Pet może okazać się zbyt prosta do ''rozpracowania''. Dla nas jest idealna na początek, teraz wiem, że Sunia tylko wygląda na nieporadną owieczkę, lecz wszelakie edukacyjne wytwory nie są jej straszne! ;) Jeśli jesteście zainteresowani kupnem tejże zabawki, szukajcie jej na Półce Pupila w sklepie Biedronka.
Ja jestem zadowolona, a jeśli Wy wciąż wahacie się, czy kupić czy nie - zawsze warto zaryzykować, tym bardziej, że 15 zł to żaden majątek :) W najgorszym wypadku pozostanie Wam plucie sobie w brodę, ale czego się nie robi dla pupila?

My polecamy!

Post nie jest sponsorowany